Przejdź do głównej treści Przejdź do wyszukiwarki

Biblioteka poleca

Czcionka:

 

„Suknia z wilgotnej mgły” to książka dla nas szczególna. Autorką jej jest nasza nowa mieszkanka, która ma odwagę zmierzyć się z niełatwą materią pisarstwa, powierzyć swój los łasce kapryśnych czytelników i przecierać własne drogi w literaturze.

Miłym zaskoczeniem było nam, kiedy pani Katarzyna ujawniła się na swojej stronie społecznościowej z nową powieścią z intrygującą okładką, w  znanym nam topograficznie terenie. Niedługo potem przyniosła ją do biblioteki. Powieścią zrodzoną tutaj, czyli u nas na Suwalszczyźnie, ba Wiżajńszczyźnie nawet. Wcześniejsza książka autorki „Zaginiona strona świata” baśniowe fantazy pełna bohaterek i zwrotów akcji musi trafić do miłośników tego gatunku czyta się lekko. Natomiast „Suknia z wilgotnej mgły” to niesamowita i klimatyczna powieść łącząca wiele gatunków, której najbliżej jej do obyczajowej z elementami grozy. Wciąga swą fabułą już od pierwszych stron, a w treści spójnie łączy teraźniejszość z historią. Autorka napisała ją pod wpływem różnych wydarzeń i z akcją prawie w całości osadzoną w swojej nowej krainie, o której wciąż wyraża zachwyt. Znany jest nam dotąd tylko jeden autor piszący o Suwalszczyźnie, który coraz lepiej buduje swą markę, ale to bohaterowie osadzeni w naszym regionie cieszą nas najbardziej. I tak dzieje się w tej powieści. Jest sympatyczna i trochę zagubiona Matylda i szereg innych ciekawych postaci, ale to Suwalszczyzna jest równorzędną bohaterką tej książki. Nie zdziwmy się, że cześć jej odbiorców zafascynowanych tą historią zechce przyjechać do nas i szukać miejsc, dróg i miejscowości, które przewijają się na jej kartach. Któż wie, może ławeczka pod starą jabłonką już się szykuje. Byłoby pięknie.
Cieszy nas też, że ta powieść zbiera bardzo dobre recenzje na portalu literackim "Lubimy czytać", do których odsyłamy po wrażenia innych czytających.
A my zapraszamy na spotkanie autorskie z Katarzyną Kuśmierczyk i promocją książki już niebawem – 25 lutego o godz. 17.00 do Świetlicy Gminnej, bowiem w bibliotece może być za mało miejsca dla ciekawych czytelników.

Polska ksenofobią stoi. To fakt znany nie od dziś. To co obce, inne - jest złe. Czy to kolor skóry, czy język, zwyczaje czy sposób ubierania się. Najlepiej wszystkich cudzoziemców wrzucić do jednego worka: terroryści lub nieroby! Wtedy można się od nich odsuwać ze wstrętem, obrzucić wyzwiskami, bezkarnie pobić na ulicy, odwrócić wzrok gdy "ciapatemu" dzieje się krzywda. Czym uchodźcy zasłużyli sobie na taką pogardę? Przecież to ludzie tacy jak my. Uciekli przed wojną, prześladowaniami bo chcą w spokoju żyć i wychowywać swoje dzieci. Często przez przypadek trafili do Polski choć chcieli znaleźć się w zachodniej Europie gdzie mogą liczyć na lepszą opiekę socjalną i większą tolerancję. O tym jest ta książka. Temat trudny i ważny. Autorka przedstawia nam historie pojedynczych ludzi.Jak żyli nim dotarli do Polski, z jakim traktowaniem się tutaj spotkali, jak bardzo tęsknią za rodziną, jak trudne jest codzienne życie. Jakimi są ludźmi, o czym marzą, czego się boją. Książka zmusza do przemyśleń i rewizji swoich poglądów. [źródło: zetbasia Lubimy czytać]

 

Nie będę kryć, że pierwszym i najważniejszym czynnikiem motywującym do sięgnięcia po książkę, było nazwisko autora. Jako domorosły „psycholog” zwróciłam również uwagę na tytuł publikacji, skądinąd mi znany i opisujący interesujące zagadnienie, z dziedziny psychologii właśnie. W dobie pisania książek przez różnego rodzaju celebrytów, patocelebrytów, influencerów, gwiazdek, pseudo gwiazdeczek czy speców od wszystkiego i niczego, miałam ogromne obawy, że książka bardzo mnie rozczaruje. Na szczęście Organek udowodnił, że do żadnych z powyżej wymienionych grup nie należy i ma nam coś do powiedzenia. Coś ważnego, mądrego i wartościowego. Jednocześnie wykazał się ogromną erudycją i oczytaniem. 
„Teoria opanowania trwogi” zachwyca przede wszystkim wysokim poziomem językowym, znamiennymi wnioskami i odniesieniami. Wplecione w fabułę przemyślenia mogą wywołać w czytelniku chandrę i zadumę. Nie jest to z pewnością literatura łatwa i ku uciesze ludu stworzona. 
Choć wyżej napisałam o wkomponowanych w fabułę rozważaniach, poprawniej byłoby: wpleciona w przemyślenia fabuła. Bo to nie ona jest tu najważniejsza. Fabuła jest właściwie tylko pretekstem do owych konstatacji egzystencjalno-filozoficznych.
Książka ta raczej nie przypadnie do gustu fanom Greya (nie mylić z Dorianem Grayem), poradników perfekcyjnej lub ch...wej pani domu (obie na rynku wydawniczym istnieją) lub typu „jedz, spuchnij i ciesz się sobą”. Polecam ją natomiast wszystkim tym, których dopada czasem strach i pustka, poczucie beznadziei. Jak wspomniałam, humoru nie poprawi, ale uświadomi, że nie jesteście w tym sami... K.S.(Źródło - Biblioteka Publiczna Suwałki)


Zapadła wieś lat 50-tych, wioskowy moczymorda, współczesny dresiarz, szemrany biznesmen, polski sztangista Waldemar Baszanowski i do tego Joseph Conrad… To się nie mogło udać. A jednak. „Dżozef” Jakuba Małeckiego to intrygująca powieść o szkatułkowej budowie. Akcja książki toczy się w szpitalu, do którego po napadzie trafia wychowany na praskim blokowisku młody Grzesiek i jest ona przeplatana historią drugiego pacjenta Stanisława Baryłczyka, czytającego bezustannie prozę Josepha Conrada. Oba wątki mistrzowsko pociągnięte tak, że nie można oderwać się od książki, póki nie poznamy zakończenia.

Mnóstwo tu cytatów i odniesień do twórczości Conrada. Małeckiemu udało się nie tylko zafascynować swoją książką, ale także wzbudzić ciekawość twórczością tego, polskiego pochodzenia, autora.

Ogromny atut tej książki, to jasno określone, łatwe do wychwycenia przesłanie, o tym, że nigdy nie jest za późno, by przegonić swoje demony i żyć pełnią życia. 

Źródło: Biblioteka Publiczna Suwałki

...jako i my odpuszczamy..." to wzruszająca historia miłości Józefa i Heleny, młodych ludzi z Kresów. Miłości poddanej ciężkiej próbie lat wojennych, z dramatycznymi przeżyciami ich obojga. To także wstrząsająca historia, która ukazuje nieludzkie okrucieństwa stalinizmu w sowieckich więzieniach, piekło syberyjskiej katorgi. Opowieść autentyczna, przejmująca aż do bólu. To świadectwo patriotyzmu ludzi, którzy decydowali się opuścić swoje małe ojczyzny, pozostawiając tam dorobek pokoleń, aby nadal być Polakami. To wreszcie próba analizy paranoidalnych mechanizmów władzy w okresie stalinizmu, które doprowadziły do masowych zbrodni i wszechobecnego terroru. Czy mechanizmy te są ciągle aktualne?
 Ta niewielkich rozmiarów książka na długo zostaje w pamięci.

 

Świetna książka. Na początku może być trochę obaw związanych z dość dziwnym stylem. Jednak styl narracyjny jaki zastosowała autorka nie przeszkadza zupełnie w czytaniu. Książkę czyta się błyskawicznie. Bardzo zajmujący i przejmujący temat. Trudno po lekturze i nawet w trakcie niej pozostać obojętnym, bo książka zawiera potężny ładunek emocjonalny. Do tego bardzo wyraziście przedstawione postaci. To wszystko składa się na naprawdę wspaniałą prozę. Skłania do refleksji z dreszczem niedowierzania. Polecane, zwłaszcza, że trwają Dni Bezpiecznego Internetu!

 

 

"Mamy 10/10 punktów szczęścia, że żyjemy w Polsce". O tej książce będziesz myślał przez tydzień

Im dłużej podróżujesz, zwłaszcza po krajach globalnego południa, tym bardziej widzisz, że ten system, w którym współcześnie trwamy... że coś w nim nie gra, nie działa. Widzisz, że prędzej czy później będzie musiał runąć, ale my tego nie dostrzegamy, widząc tylko jedną jego stronę.

Patrzymy na koniec biorczy, jesteśmy beneficjentami. Tymczasem, gdy spojrzysz na jego drugą stronę, na perspektywę Indii, Wietnamu, Zimbabwe, Zambii, w sumie jakiegokolwiek innego kraju poza Europą, USA, Australią i Nową Zelandią, widzisz, że to nie może się obronić w dłuższym horyzoncie.

To nie są nowe wnioski, bo ekonomiści przestrzegali przed tym już dekady temu. System, w którym w tak bardzo niewielkiej liczbie rąk koncentruje się znakomita większość światowych zasobów, w pewnym momencie padnie. Prędzej czy później ludzie "zza płotu" stwierdzą, że trzeba coś zabrać sąsiadowi, któremu wiedzie się lepiej.